Wow, jedenaście i pół tysiąca wejść... nieźle.
Chyba kończy się świat, bo zaczęłam gotować ;) Nie mam na to totalnie czasu, aczkolwiek zdecydowałam się (w końcu) zmienić swoją studencką dietę. Tak jak co dzień, na śniadanko pozostawiam swój koktajl odżywczy, na obiad, bądź obiadokolację zaczynam robić sałatki, a na wszelkie inne "przekąski" pozostawiam moje ukochane musli i jogurty. Kurcze muszę coś ze sobą zrobić, bo takie śmieciowe jedzenie bardzo psuje mi organizm. Te wszystkie odgrzewane krokiety, naleśniki, ryże nie ryże... Na ostatnich zajęcia z klasyki byłam wręcz zszokowana złą kondycją ciała, wiec wzięłam sprawy w swoje ręce i zmieniam co nie co. Oczywiście wielkich wyczynów w przyrządzaniu (gotowanie to za duże słowo) sałatek nie ma, więc jeszcze jako tako daję radę, ale zapewne niedługo mi się to znudzi. Gdybyście mieli jakieś ciekawe przepisy na smaczne sałatki, to dajcie mi znać, błagam! Brakuję mi kuchni mamy i przepysznych dań na parze :(
Przez swoje ciągłe podróże mam wstręt do piosenek znajdujących się na moim telefonie i mp3. Po prostu nie mogę ich już słuchać. Na co dzień słucham muzyki zawsze kiedy wychodzę, od razu słuchawki w uszy i wio, aż czasami nie poznaję ludzi na ulicy, co jest troszkę chamskie z mojej strony (przepraszam jak kogoś w ten sposób olałam!), a że w ostatnich dniach bardzo dużo czasu spędzam w autobusach, tramwajach bądź pociągach, to wszystko wzmogło na mocy i te piosenki towarzyszyły mi non-stop. Biorąc pod uwagę, iż dodatkowo nie przepadam za słuchaniem piosenek do końca, gdyż słuchanie po raz 83 refrenu mnie już nudzi, przełączam utwory jak szalona, ewentualnie kiedy na jakąś piosenkę mam konkretnie ochotę, to w ów czas ją zostawiam. Zatem 2 tys kawałków na mp3 nie spełnia moich oczekiwań i ciągle naciskam dalej, dalej, dalej... więc zaczęłam słuchać radia :) I muszę przyznać, że to całkiem fajna sprawa. Nigdy nie doceniałam tej funkcji w telefonach komórkowych. Poznań ma dużo ciekawych stacji radiowych, Planeta Poznań, RMF Maxxx i słynna Eska wiodą prym wśród wszystkich stacji. W końcu wiem co się dzieje w tym mieście. Oprócz wspomagania radiowego, zaczęłam wykopywać stare kawałki, których już dawno nikt nie słuchał. Wiele przywlekło ze sobą duuużo wspomnień, co zawsze uwielbiałam, a teraz po prostu mnie dołuje. Jak powiedział Frank Ocean "When you're happy, you enjoy the music, but when you're sad, you understand the lyrics" i to jest brutalna prawda. Nagle każda piosenka nabrała dla mnie nowego sensu i co jest najgorsze, że nawet te najgłupsze które zawsze były przeze mnie znienawidzone, zmuszają mnie do rzetelniejszej analizy tekstu z którym często się utożsamiam. To jest akurat dość bolesne i poniżające doświadczenie ;) co do muzyki to od jakiejś godziny Siwy i Bartek śpiewają "Ja, uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie..!" umieram! :D
oczywiście ja jak zawsze robię sobie pod górę i jak to się mówi - porywam się z motyką na słońce. Zdecydowałam się na studiowanie tak naprawdę na trzecim kierunku studiów. Jest to uzupełnienie pedagogiczne na moich studiach zaocznych w Łodzi, zatem muszę być tam co drugi tydzień od piątku do niedzieli co najmniej. Jest to bardzo fajna sprawa, gdyż kilka przedmiotów mi się pokrywa, z tymi na UAMie i będę mogła mieć je przepisane z jednego indeksu do drugiego (mam nadzieję). Poza tym, dzięki temu będę mogła pracować z wszystkimi ludźmi, wiem że to dziwnie brzmi, ale chodzi mi o to, że po moich studiach na UAMie będę mieć uprawnienia do pracy tylko z dzieciaczkami w klasach 1-3, a z kolei te drugie studia pozwalają mi na pracę z wszystkimi, a to duży plus.
W ogóle ludzie bardzo mi się dziwią, że studiuje tyle kierunków. Co w tym dziwnego? To chyba dobrze, że jestem ambitna. Faktycznie, to nie wyszło ode mnie by studiować jednocześnie choreografię i pedagogikę. Moi rodzice postawili mi warunek, tzn może inaczej.. moi rodzice obawiają się tego, że kiedyś przez jakiś niefortunny wypadek (pfu pfu) stracę możliwość tańczenia i bali się inwestowania tylko w ten jeden kierunek, zatem warunkiem uczenia się w Akademii miało być również studiowanie na innej uczelni, która zapewni mi tzw zawód awaryjny. Zatem została pedagogika i choreografia. Wcześniej były jeszcze plany na dziennikarstwo, ale to może w innym wcieleniu :) więc żeby spełniać swoje marzenie o studiowaniu choreografii musiałam również zaspokoić obawy moich rodziców. Czasami trzeba się poświęcić, kochani :)
Ja bynajmniej nie zamierzam szybko kończyć studiów. Marzy mi się, że kiedy tylko skończę te uczelnie w Polsce to wyjadę studiować do Anglii bądź USA, by tam szkolić się nie tylko w tańcu, ale również na kierunkach związanych z modą, gdyż cholernie bardzo mnie to ciekawi. Może kiedyś mi się to uda, kto wie :)
tymczasem ja śmigam do cudownej lektury o traktatach Pseudo-Plutarcha i Kwintyliana na jutrzejszą historię wychowania. Dobranoc :)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz