czwartek, 18 października 2012

24.

Wreszcie mam wolny wieczór, tylko dla siebie. Chłopaki pojechali do Kołobrzegu, więc mogę odpocząć. Miałam iść na otrzęsiny mojego wydziału, ale totalnie nie jestem w humorze na imprezowanie. Jutrzejsze zajęcia już poprzekładałam, więc mam "wolne". O 13:20 przyjeżdża Adriana, więc nie muszę szybko wstawać. Mamy misję do wykonania, jestem bardzo ciekawa jak nam to wyjdzie :)
Dzisiaj znów walczyłam o kolejny przedmiot, bo jak zwykle jest wielkie zamieszanie z lektoratami. Chciałam się zapisać na włoski, ale koliguje z moimi zajęciami, z kolei francuski jest trudny, a studiując tyle rzeczy na raz nie chce sobie jeszcze dokopać, więc musiałam z wielkim bólem serca zapisać się na niemiecki. Oczywiście nie oczekiwali, że będzie nas tak dużo i znowu był problem... w sumie w dalszym ciągu nic nie wiemy.
Dziś urządziłam sobie wyprawę do "miasta". Nie dość, że autobus spóźnił się pół godziny, kolejne pół godziny jechał, zanim ogarnęłam to co miałam, to zostało mi strasznie mało czasu i biegłam na autobus, żeby chociaż zdążyć zjeść obiad w domu. Przygotowałam jedzonko, zjadłam i znowu biegiem na autobus bo o 15 zaczynałam pedagogikę. Kurcze boję się tego faceta. To jest takie skrzyżowanie Kabata z Majem i odrobiną Dr Housa. Dodatkowo zadaje kosmiczne pytania, konkretnie wyczytując nazwisko co sprawia, że przez półtorej godziny stresuję się jak jasna cholera. Musiałam z nim porozmawiać o przepisaniu oceny z zajęć z Łodzi i o dziwo się zgodził, ale muszę być pewna czy są to identyczne zajęcia, zatem bitwa trwa.
Podczas swojego biegania po centrum zakupiłam przepyszną kawę u pana z Bike Cafe, którą naprawdę polecam. Nawet udało mi się otrzymać kartę stałego klienta :) świetna sprawa, naprawdę.

wielkimi krokami zbliża się moje ulubione święto w roku, a mianowicie Halloween. Jak nienawidzę horrorów i umieram spędzając wieczory sama w domu, to halloween po prostu uwielbiam. Żałuję strasznie, że w tym czasie nie mogę być u mojej cioci w New Jersey, bo jak oglądam zdjęcia jak tam wyglądają całe ulice, domy, sklepy to miękną mi nogi. Co roku organizowałam halloween w Kołobrzegu, jak uda mi się znaleźć jakieś zdjęcia, to je wstawię gdzieś niżej, a teraz jestem w Poznaniu i nie mam zielonego pojęcia co tu robić. Oczywiście jest tu milion imprez, aczkolwiek nic więcej oprócz "przebrania" tutaj nie obowiązuje. Zastanawiam się, czy nie zrobić tak, że w weekend zostanę w Pzn, na tutejsze imprezy, a 31 pojadę do Kołobrzegu... albo głupki z Kg przyjadą do mnie do Poznania i tutaj zrobimy wielką bibe.. nie wiem kurcze..

Co do Poznania, to jest tutaj przepiękna, ciepła jesień. Dzisiaj było jakieś 18 stopni. Naprawdę jest cudownie. Wszystko przybiera ciepłe, jasne barwy, spadają rude i złote liście i w ogóle jest tak romantycznie, czego akurat bardzo nie lubię. A później gorzej już będzie tylko w święta - Bogdan nasza znienawidzona część roku, co? ;)

dobra, starczy, śmigam pod kołderkę, z cieplutką herbatką z syropem z aronii i może pooglądam jakiś serial, a co! Zdrowia życzę kochani! :) i Sweet Nothing na dobranoc



"You took my heart and you held it in your mouth 
 and with the word all my love came rushing out
Every whisper it's the worst,
Emptied out by a single word
 There is a hollow in me now...

And it's hard to learn
And it's hard to love,
When you're giving me such sweet nothing.

It isn't easy for me to let it go
 Cause I've swallowed every single word
Every whisper, every sigh
Eats away at this heart of mine
 And there is a hollow in me now..."




Darrell i Thomas - halloween 2011
halloween 2011
halloween 2011

halloween 2008

halloween 2010
halloween 2007



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz