Właśnie chciałam zjeść sobie jakąś kolacyjkę, ale oczywiście okazało się, że nikt z nas nie zrobił zakupów i mamy spleśniały chleb. Musiałam zatem pocieszyć się parówką i rzodkiewką.
Mam już dosyć Poznania, dosyć UAMu, dosyć USOSa, dosyć chłopaków, autobusów, kolejek, tramwai... Naprawdę mam ochotę rzucić studia. Mój wydział, jest chyba najbardziej nieogarniętym wydziałem na całym UAMie, dowiedziałam się w jakiej jestem grupie zajęciowej o północy w przeddzień "pierwszego dnia", po czym się okazało, że ta grupa bardzo mi nie pasuję, gdyż koliguję z zajęciami z języka angielskiego, na którym jest jeszcze inny podział, a przecież nie da się być w dwóch miejscach w tym samym czasie.. zatem wypełniłyśmy z dziewczynami wnioski o przeniesienie do innej grupy. Pani w dziekanacie gdy zobaczyła jak dużo nas jest, odesłała nas do innej pani, która jest odpowiedzialna za układanie planów, grup itp, ta zaś zarządziła, iż mamy podzielić się następująco - 1 i 2 ang to grupa 1, 3 i 4 ang to grupa 2 a 5 ang to grupa 3. I tak też było przez kilka zajęć, wszystko było bardzo dobrze, nic nikomu nie koligowało, aż nagle z dupy się okazało, że wracamy do wersji alfabetycznej i w dalszym ciągu zajęcia mi nie pasują. Obecnie na facebookowej grupie mojego wydziału trwa wojna. Wszystkie dziewczyny nawzajem na siebie naskakują, starają się przekonać do swoich racji, co tak naprawdę nikomu nie wychodzi... jest masakra. Ale to jeszcze nie koniec. Wczoraj o 8, rozpoczęła się elektroniczna rejestracja na WF, czyhałam od samego rana, żeby zarejestrować się na aerobik, a już o 9 miałam pociąg do Poznania. W końcu po usilnych próbach, udało mi się zarejestrować, ukazał się komunikat z poprawnym przebiegiem rejestracji, zrobiłam w razie czego mu print screena i pobiegłam na dworzec. Po przyjeździe do mieszkania zalogowałam się na stronę z ciekawości.. i okazało się, że wcale nie jestem zarejestrowana ... myślałam, że umrę, bo oczywiście na aerobiku nie było już miejsc. Z przedmiotów które mogły mnie jeszcze interesować był joga, body control i fitness.. zatem czatowałam dalej. O 18, znowu mi się nie udało, a później widziałam tylko komunikat, że serwer jest przeciążony i że mam spróbować później. Zatem moją ostatnią deską ratunku był fitness którego rejestracja zaczynała się o godzinie 22. Chłopaki pojechali na trening kosza, więc zostawili mi swoje komputery, żebym mogla próbować na 3. Siedziałam jak debil, co chwile odświeżając stronę w trzech laptopach, co tak naprawdę nie dawało nic, gdyż ciągle widniał tam napis o przeciążeniu. Udało mi się w końcu zalogować chwile przed 24 i oczywiście nie zostało już żadnych wolnych miejsc, na żadnej dyscyplinie sportu, dosłownie na żadnej.. nie było już nawet kulturystyki, judo, zajęć korekcyjnych czy innych dziwnych rzeczy na które nawet nie chciałabym iść, dosłownie nie było ani jednego wolnego miejsca. Jak Kuba z Bartkiem wrócili do mieszkania to bali się do mnie podchodzić, bo krzyczałam, płakałam i rzucałam wszystkim dookoła... w dalszym ciągu jak o tym pomyślę to mam ochotę w coś uderzyć.
Napisałam maila do usosu, z "reklamacją" i od przyszłego tygodnia muszę iść walczyć o jakieś zajęcia w Studium Wychowania Fizycznego. Nie mam już siły do tej uczelni... poważnie ...jedyne co mnie cieszy to to, że dziewczyny z mojej grupy angielskiego to naprawdę równe babki i można z nimi załatwić wszystko :)
Kotwica niestety przegrała w niedzielę z Anwilem. Kurcze, prowadziła praktycznie cały mecz i w 4 kwarcie dupa... Złotko niestety nie pograł choróbka.
Strasznie brakowało mi tych meczy i będzie mi ich brakować przeokropnie. Muszę bardzo bardzo bardzo bardzo gorąco podziękować wszystkim cheerleaderką, które przyjęły mnie chociaż na ten jeden, ostatni mecz w swoje szeregi. Było mi naprawdę bardzo miło z Wami tańczyć, śmiać się i wygłupiać. Polunia, Ola i Martulka - Wam dziękuję najmocniej. Jesteście przewspaniałe, cudowne i kocham Was strasznie! :*
dzisiaj Yo Mamka miała trening.. i smutno mi z tego powodu, że mnie tam nie było... w piątek mam iść na zajęcia do teatru tańca ... jestem ciekawa jak tam wyglądają treningi. Dobrze, że znam kilka osób, będzie mi raźniej. Ale i tak bardzo tęsknie za moim kochanym Vigorkiem :* mam nadzieję, że mnie odwiedzicie głupki! :*
tęsknie strasznie ...
Mam już dosyć Poznania, dosyć UAMu, dosyć USOSa, dosyć chłopaków, autobusów, kolejek, tramwai... Naprawdę mam ochotę rzucić studia. Mój wydział, jest chyba najbardziej nieogarniętym wydziałem na całym UAMie, dowiedziałam się w jakiej jestem grupie zajęciowej o północy w przeddzień "pierwszego dnia", po czym się okazało, że ta grupa bardzo mi nie pasuję, gdyż koliguję z zajęciami z języka angielskiego, na którym jest jeszcze inny podział, a przecież nie da się być w dwóch miejscach w tym samym czasie.. zatem wypełniłyśmy z dziewczynami wnioski o przeniesienie do innej grupy. Pani w dziekanacie gdy zobaczyła jak dużo nas jest, odesłała nas do innej pani, która jest odpowiedzialna za układanie planów, grup itp, ta zaś zarządziła, iż mamy podzielić się następująco - 1 i 2 ang to grupa 1, 3 i 4 ang to grupa 2 a 5 ang to grupa 3. I tak też było przez kilka zajęć, wszystko było bardzo dobrze, nic nikomu nie koligowało, aż nagle z dupy się okazało, że wracamy do wersji alfabetycznej i w dalszym ciągu zajęcia mi nie pasują. Obecnie na facebookowej grupie mojego wydziału trwa wojna. Wszystkie dziewczyny nawzajem na siebie naskakują, starają się przekonać do swoich racji, co tak naprawdę nikomu nie wychodzi... jest masakra. Ale to jeszcze nie koniec. Wczoraj o 8, rozpoczęła się elektroniczna rejestracja na WF, czyhałam od samego rana, żeby zarejestrować się na aerobik, a już o 9 miałam pociąg do Poznania. W końcu po usilnych próbach, udało mi się zarejestrować, ukazał się komunikat z poprawnym przebiegiem rejestracji, zrobiłam w razie czego mu print screena i pobiegłam na dworzec. Po przyjeździe do mieszkania zalogowałam się na stronę z ciekawości.. i okazało się, że wcale nie jestem zarejestrowana ... myślałam, że umrę, bo oczywiście na aerobiku nie było już miejsc. Z przedmiotów które mogły mnie jeszcze interesować był joga, body control i fitness.. zatem czatowałam dalej. O 18, znowu mi się nie udało, a później widziałam tylko komunikat, że serwer jest przeciążony i że mam spróbować później. Zatem moją ostatnią deską ratunku był fitness którego rejestracja zaczynała się o godzinie 22. Chłopaki pojechali na trening kosza, więc zostawili mi swoje komputery, żebym mogla próbować na 3. Siedziałam jak debil, co chwile odświeżając stronę w trzech laptopach, co tak naprawdę nie dawało nic, gdyż ciągle widniał tam napis o przeciążeniu. Udało mi się w końcu zalogować chwile przed 24 i oczywiście nie zostało już żadnych wolnych miejsc, na żadnej dyscyplinie sportu, dosłownie na żadnej.. nie było już nawet kulturystyki, judo, zajęć korekcyjnych czy innych dziwnych rzeczy na które nawet nie chciałabym iść, dosłownie nie było ani jednego wolnego miejsca. Jak Kuba z Bartkiem wrócili do mieszkania to bali się do mnie podchodzić, bo krzyczałam, płakałam i rzucałam wszystkim dookoła... w dalszym ciągu jak o tym pomyślę to mam ochotę w coś uderzyć.
Napisałam maila do usosu, z "reklamacją" i od przyszłego tygodnia muszę iść walczyć o jakieś zajęcia w Studium Wychowania Fizycznego. Nie mam już siły do tej uczelni... poważnie ...jedyne co mnie cieszy to to, że dziewczyny z mojej grupy angielskiego to naprawdę równe babki i można z nimi załatwić wszystko :)
Kotwica niestety przegrała w niedzielę z Anwilem. Kurcze, prowadziła praktycznie cały mecz i w 4 kwarcie dupa... Złotko niestety nie pograł choróbka.
Strasznie brakowało mi tych meczy i będzie mi ich brakować przeokropnie. Muszę bardzo bardzo bardzo bardzo gorąco podziękować wszystkim cheerleaderką, które przyjęły mnie chociaż na ten jeden, ostatni mecz w swoje szeregi. Było mi naprawdę bardzo miło z Wami tańczyć, śmiać się i wygłupiać. Polunia, Ola i Martulka - Wam dziękuję najmocniej. Jesteście przewspaniałe, cudowne i kocham Was strasznie! :*
dzisiaj Yo Mamka miała trening.. i smutno mi z tego powodu, że mnie tam nie było... w piątek mam iść na zajęcia do teatru tańca ... jestem ciekawa jak tam wyglądają treningi. Dobrze, że znam kilka osób, będzie mi raźniej. Ale i tak bardzo tęsknie za moim kochanym Vigorkiem :* mam nadzieję, że mnie odwiedzicie głupki! :*
tęsknie strasznie ...
walka z USOSem |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdasz sobie radę! początki są trudne, sama mi to mówiłaś, kiedy rozmawiałyśmy o dzieciach i współczesnym. tak jest też pewnie na studiach, ale jestem pewna, że będzie dobrze. tęsknimy za Tobą! :*
OdpowiedzUsuń