Właśnie skończyłam się pakować, robić kanapki i inne różne dziwne rzeczy które na ogół robi się dzień przed wyjazdem.. i oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, że za 4 godziny muszę wstać, a ja dopiero dodaję wpis na blogu, ale to bardzo w moim stylu. Zapewne przez najbliższą godzinę nawet nie zasnę, bo będę się zastanawiać czy spakowałam wszystkie stroje i czy moja mp3 na pewno jest w torbie bo w przeciwnym wypadku umrę podczas drogi, ale kurcze cieszę się bardzo, że jedziemy. To już będzie z pewnością mój ostatni wyjazd z VSDS, chociaż będzie jeszcze Rytm Ulicy (który uwieeeeelbiam) ale tam jadę tylko jako opiekun, więc to się nie liczy. Jestem bardzo ciekawa jak o 5 rano doczłapię się na ulicę Graniczną, pod... w sumie sama nie wiem pod co... ;p jak się nie zgubię, to będzie cud!
Dzisiaj tradycyjnie spędziłam kilka godzin na sali, od czego dość mocno boli mnie kręgosłup. Z racji tego, że zaakceptowałam wyzwanie z panią Gosią, musiałam ułożyć na jutro solówkę do remixu piosenki Skylar Gray, Dance Without You, co oczywiście zrobiłam... i w sumie nie jest tragicznie :D w międzyczasie odwiedziła mnie Ada na "małą" pogawędkę, która z 20 min rozwinęła się do półtoragodzinnej konwersacji. Dodatkowo nie miałam kluczy by zamknąć klub, więc ponudziłam się troszkę czekając, aż moja mama-zbawicielka przywiezie mi je do garnizonu. Wieczorem mieliśmy zajęcia z Dymkiem w RCK, na których była moja ulubiona chorełka do Wish, więc fajne zakończenie dnia.
Chyba czas na mnie, dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz