Hahaha, troszkę dałam ciała dzisiaj ;) to nic, że zapomniałam totalnie
własną choreografię salsową, oczywiście stojąc na samym przodzie i nie
byłam w stanie zauważyć w którym momencie jesteśmy... aaale nie było aż
tak źle ;) Kondziu prawie mnie za to zabił, ale jakoś daliśmy radę.
Dzisiaj trochę pokombinowaliśmy z programem do Berlina. Tak strasznie nie mogę się doczekać!
Powoli nadchodzi godzina 0, już wiem, że do Poznania wybieram się 22
września po swoich zajęciach i powoli zaczyna mnie to przerażać.
Oczywiście pakowania dalej nie ruszyłam, póki co, to spotkam się z nim
tylko jutro przed wyjazdem do Niemiec, zatem wszystkie moje szmatki i
inne pierdoły są jeszcze bezpieczne. Przynajmniej mój kot się cieszy.
Właśnie Bartek mi powiedział, że podobno mam fuksa, bo z naszej
poznańskiej willi łatwo dojadę na swoją uczelnie, a akurat inna część
miasta którą chłopaki muszą przebrnąć na uczelnie jest rozkopana i w
remoncie, na co najmniej półtora roku, więc mają problem z dojazdem. Ja
dzięki Bogu nie, jak widać głupi ma zawsze szczęście. Z innych
ciekawostek sklep "Piotr i Paweł" do którego mamy niedaleko ma bogaty
asortyment, jeżeli chodzi o produkty alkoholowe, co nas bardzo cieszy :D
liczę, że będzie fajnie, kurcze...
a tutaj kilka zdjęć z dzisiejszego koncertu. Buziaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz