środa, 26 września 2012

17.


Leżę sobie już w łóżeczku i jest mi strasznie zimno. Oglądam właśnie CSI MIAMI i piję desperadosa. Chłopaki kupili dziś FIFĘ 2013 i razem ze Skibą który dzisiaj u nas nocuje grają w nią nieustannie.
Dzisiaj pierwszy raz pomyślałam, że chyba faktycznie chodzenie w obcasach w Poznaniu nie jest najlepszym pomysłem. Przeszłam dzisiaj z Valerią prawie 8 km w 15 cm obcasach... to naprawdę nic miłego, nawet jak dla mnie.. Wylądowałyśmy w boskiej kawiarni "Cafe Ławka" w Poznaniu, maaaatko w tak cudownym miejscu chyba nigdy nie byłam. Nie dość, że jest tam przepięknie, wszędzie są świetne zdjęcia z ławkami w różnych sceneriach, jest tam dużo wiszących światełek, antyków, kwiatów... naprawdę magiczne miejsce. Dodatkowo menu jest baaaardzo apetyczne. Ja wzięłam koktajl truskawkowo-bananowo-kokosowy, a Valka gorącą czekoladę z bananami, ale jest tam pełno przepysznych rzeczy które na pewno kiedyś spróbuję, nawet mają arbuzowy syrop do piwa! Gdyby ktoś chciał tam wstąpić to ulica Żydowska 8, na starym rynku, naprawdę gorąco polecam.
Muszę to napisać - Bartek zrobił mi dzisiaj przepyszny obiad! :) Ryżu ugotował na najbliższe dwa tygodnie i zjedliśmy całe moje ulubione buraczki, ale naprawdę był smaczny.
Dzisiaj zrobiło mi się strasznie smutno kiedy pomyślałam, że moja kochana Yo Mamka ma trening, a ja jestem prawie 300 km od nich.. Serce mi pęka naprawdę. Ale już w czwartek wracam do Kołobrzegu! Nareszcie! :))) Przyjeżdżam żeby spotkać się z tymi głupkami, na warsztaty z Mańkiem i Sandy i oczywiście na pierwszy mecz Kotwicy w tym sezonie. Nie mogłabym tego ominąć :)
Jutro planujemy z Bartkiem wyruszyć w podróż do Ikei, bo brakuje nam jeszcze kilku rzeczy. Przeraża mnie trochę fakt iż podróż w jedną stronę trwa co najmniej godzinę. Ale damy radę.
Aaaa, muszę Wam jeszcze opisać nasze podboje z pralką :D otóż moi współlokatorzy doszli do wniosku, że w końcu trzeba zrobić pranie. Zatem pierwsze pranie zamierzali zrobić bez rzeczy, żeby dokładnie wypłukać bęben. Siedzę sobie u siebie w pokoju i słyszę "Ej... Magda kupiła tylko jakieś płyny do rzeczy... nie mamy żadnego proszku do prania!" co z tego, że owe płyny są zamiast proszku do prania, ale oni przecież wiedzą lepiej ;) jak już udało im się rozszyfrować instrukcję obsługi i uruchomić pralkę to tylko na jakąś minutę i dodatkowo zaczynała huczeć tak głośno, że myśleliśmy, że wybuchnie. Próbowali tak z 5 razy, aż następnego dnia, mama Bartka uświadomiła nas, że najprościej w świecie należy okręcić zawór z wodą :D
no.. to na tyle.. śmigam do chłopaków, dobranoc :)
walka z pralką
zbłądziliśmy

















kolacja panów





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz