niedziela, 16 września 2012

16.09

Dzisiejszy dzień przypomniał mi dlaczego tak bardzo nie lubię się pakować. Syf jak po przejściu tornada, milion niepotrzebnych rzeczy, dylemat co wyrzucić, co zostawić, a co spakować i setka maleńkich pierdół które mają zaklęte w sobie tysiące wspaniałych wspomnień i nad każdym spędzam cholernie dużo czasu. Jedna z takich "pierdół" bardzo mocno zakuła mnie w serducho i boję się dalej pakować, bo będzie gorzej kurcze. Nie dotarłam jeszcze do swojej szafy i magicznego pudełka w którym są właśnie zamknięte takie wspomnienia, ale chyba nie chce jeszcze się z tym żegnać. Póki co, to muszę się sama ogarnąć, a później swoje szafki.
Dzisiaj odwiedziłam koszalińskie Atrium, ten wyjazd niestety nie należał do najmilszych, ale nowe nabytki dodały mi siły :D Wieczorem wraz z cheerleaderkami wybrałyśmy się na sparing Kotwicy Kołobrzeg z Treflem Sopot. Kurcze jak mi cholernie brakuje tych meczy! Nie pamiętam już, chociaż w sumie pamiętam aż za dobrze, swój ostatni mecz kiedy siedziałam jako normalny kibic na parkiecie, a nie jako cheerleaderka iiii kurcze muszę przyznać, że mega dziwnie ogląda się mecz z takiej perspektywy :) Ogarnęłyśmy już nowych zawodników, a co lepsza same nadałyśmy im imiona. Najlepsze to zdecydowanie Dupcia Drake i Moris aka Kid Cudi. Będzie mi bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo mocno brakować tych meczy. Niestety Basket Poznań rozpadł się po zakończeniu zeszłego sezonu i ubolewam nad tym strasznie, gdyż nie będę nawet w Poznaniu mogła chodzić na mecze. Mam nadzieję, że uda mi się pojawić chociaż na derby...
A ostatnie kilka dni spędziłam z przyjaciółmi. Wspólne spacery, wypady na piwo, do Mca czy imprezy to kolejne rzeczy które sprawiają, że nie chce stąd wyjeżdżać, chociaż dobrze wiem, że dokładnie tego mi trzeba.
Opracowałyśmy z Bogdanem plan na studia, liczę że się spełni! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz