wtorek, 6 listopada 2012

29.

Leżę sobie od kilku godzin w łóżku mimo, że jest dopiero po godzinie 19. Czuję, że znowu będę chora. Ostatnio ciągle zasypiam na pierwsze zajęcia. Dzisiaj znowu z rana nie poszłam na angielski, bo byłam nieprzytomna i rozwalona na łopatki przez przeziębienie. Ale już na wykład z psychologii dotarłam. Środa jest najgorszym dniem na mojej uczelni. Dzięki Bogu jutro odwołali socjologię i historię wychowania, czyli dwa naprawdę męczące przedmioty, które powinnam mieć już od 7:45.. Z racji tego, że między nimi powinnam mieć również wykład z biomedycznych podstaw rozwoju i wychowania, na który chodzić nie muszę, tak z resztą jak na wszystkie wykłady, więc również na niego nie idę. Dopiero zawitam na uczelni o godzinie 16:45 na fonetykę i gramatykę z angielskiego którą skończę o 20. A w czwartek z rana tylko lektorat z języka niemieckiego i śmigam do Kołobrzegu. Nie mogę się już doczekać, bo w końcu od dawien dawna uda mi się pojawić na meczu Kotwicy! Poza tym w Poznaniu nie mam nic do roboty, więc wole wrócić do domu i wyspać się chociaż w wygodnym łóżku przez 3 dni, niż zamulać tutaj na niewygodnej, skrzypiącej kanapie.

Wczoraj po raz pierwszy poszłam na sekcje aerobiku sportowego. Muszę przyznać, że dostałam nieźle po dupie. Zajęcia prowadzi naprawdę młoda dziewczyna, ma może z 25 lat, jest śliczna swoją drogą. Dała nam ostry wycisk, różne ćwiczenia siłowe, z hantlami i obciążnikami, rozciąganie, milion brzuszków i pompek itp. Po zajęciach kazała nam zostać, by omówić kwestie kto zostaje na zajęciach. Mi, jako jedynej z 5 nowych dziewczyn udało się zostać w "drużynie". Nie to żebym się chwaliła, gdyż się po prostu tego obawiam, bo powinnam trzaskać milion pompek i szpagatów, co jest zupełnie nie na moje siły. Dodatkowo kazała mi na następne zajęcia ogarnąć jakąś choreografię której mogłabym nauczyć cheerleaderki ... więc... dość dziwnie. Dzisiaj ma przeokropne zakwasy i potrzebny mi masaż! Marzę o masażu poważnie...
aa, zapomniałam wspomnieć, że jak starałam się dotrzeć na te zajęcia to się zgubiłam. Siwy próbował mi  pomóc, lecz niestety wyprowadził mnie na jeszcze większe manowce, a budynek był tuż przy samym przystanku na którym wysiadłam, więc miałam niezłe darcie z siebie jak tam w końcu dotarłam, po ówczesnym obejściu wszystkich innych budynków dookoła.

Ostatnio udało mi się uwolnić od przeszłości z czego bardzo, ale to bardzo się cieszę. W końcu zrozumiałam, że trzeba być naprawdę idiotom, żeby chcieć naprawić coś, co jest po prostu jednym wielkim gównem. Tak, tym idiotom byłam ja. Dzięki pewnej sytuacji zrozumiałam, że życie naprawdę można formować jak tylko się chcę i fakt że jest się młodym i tak naprawdę głupim w tym wszystkim pomaga. Nie trzeba niczego żałować, nad niczym się zastanawiać, przejmować, czy myśleć o konsekwencjach. Na to kiedyś przyjdzie czas. Otworzyłam oczy. Myślę o sobie. W końcu.
Wiedziałam, że kiedyś nadejdzie taki moment, że zacznę się z tego wszystkiego śmiać. Dzięki Bogu nareszcie się zjawił. I wiecie co? Zajebiście mi z tym dobrze 
saksofon z Paulinką i Asiulą

Emilka

kmag & brulle latte ... mniami!

morning in KG

przyjechałam do mieszkania, w szafkach pusto, otwieram suszarkę, a Siwy zostawił nam taką oto niespodziankę ...

Siwka master chef

kierunek Poznań


wieczory w PZN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz